Wyjazd zaplanowany na 20.04 pociągiem do Katowic. Ledwo zdążamy wyjść z domu, i na stację wjeżdżamy rzutem na taśmę. W pociągu też jest nerwowo, ponieważ Tomek zapomniał legitymacji. Konduktor na szczęście dał się przekonać naszym tłumaczeniom. W Katowicach pociąg do Chałupek zapowiedziany jest z tego samego peronu, co oszczędza nam targania rowerów po schodach w dół i w górę. Dojeżdżają do nas rodzice, zdjęcie pamiątkowe, żegnamy się i w drogę. W całym pociągu jedzie może kilkanaście osób. Do Chałupek przyjeżdżamy spóźnieni o 10 minut. Jeżeli dodać, że do Bohumina jest 5 km, Cassovia do Pragi za pół godziny, a do tego nie wiemy gdzie jest dworzec... robi się nerwowo. Na peron wbiegamy znów rzutem na taśmę, witani śmiechem czeskich kolejarzy :-/ Oczywiście przejście podziemne na peron nie ma pochylni dla wózków etc. Rowery zostają skierowane do wagonu bagażowego, a my szukamy wolnego przedziału. Na szczęście znajdujemy, i zaraz uderzamy w kimono.