Dzień zaplanowany na odpoczynkowy (w Alpach!). Całą noc lało, lało też rano. Wstaliśmy o 7 wyjechaliśmy o 9. Droga do Zernez w deszczu, a ścieżka terenowa (nie trzeba komentować, tylko żal klocków). W Zernez zakupy, postój i ruszamy na Ofenpass. Najpierw podjazd 6%, potem zjazd 6 km(!). Widoki coraz lepsze, przestaje padać, chmury się unoszą. Właściwy podjazd ma 4 % (...). Droga bardzo przyjemna, zaczyna świecić słońce. Jedyny park narodowy Szwajcarii prezentuje się całkiem nieźle. Na przełęczy okazuje się, że zwie się ona Pass del Fuorn, a nie Ofenpass :-). Siedzimy tam z godzinę, oglądamy wysokie góry i zjeżdżamy do Sta. Maria. Asfalt idealny, nocleg za drugim razem u myśliwego... Około 22.00 rozpętuje się burza, na szczęście niedługo potem przechodzi bokiem.