Od rana cały czas w dół, aż do Moitiers. Stamtąd udaje nam się wyjechać po pół godzinie, bo główna droga zamienia się nagle w ekspresówkę. Klucząc i klnąc dojeżdżamy do Albertville. Tam drugie śniadanie, a potem dalej płasko bocznymi drogami, a potem główną do Grenoble. Po drodze upał staje się tak nieznośny, że decydujemy się na pierwszą sjestę. Jemy lody pod Intermarche. W Grenoble jesteśmy o 19. Gdyby nie zapytany o drogę młody człowiek, który nas wyprowadził na rowerze z miasta, to byłoby ciężko nam wydostać się w miarę szybko. NA jednym ze skrzyżowań podjeżdża samochód . Pada pytanie: Are you from Finland? Odwracam się ? w samochodzie 4 murzynów w dreadach, w głośnikach na full Bob Marley :-) Where are you going? To Spain ? Barcelona ? Beautiful city. O, maybe andalucia ? Maybe... Przedmieścia Grenoble, w których planowaliśmy nocleg to w zasadzie miasto, ale udaje nam się znaleźć kawałek łąki i zezwolenie od gospodarza. Zasypiamy w cieniu masywu Vercors....