Rano 15 km w dół doliny do Sewilli. Żeby znaleść się w centrum muismy pokonać 3 km autostradą (jak się okaże pierwszy raz, ale nie ostatni...) Docieramy na stare maisto, gdzie zwiedzamy największa katedrę gotycką na świecie, odwiedzamy grób Krzysztofa Kolumba i wchodzimy na wieżę ? mianaret ? La Giraldę. Nawiasem mówiąc, na wieżę możnaby wjechać rowerem, nie ma tam schodów, a jedynie pochylnie. Z wieży piękny widok na całą Sewillę. Po zwiedzeniu ruszamy na Plaza de Espana, i zwiedzmay resztę miasta. Wyjazd z miasta wydaje nam się prosty... tak prosty że trafamy do jednostki wojskowej. Oczywiście na mapie jest zaznaczona normalna droga (pozdrawiamy...itd). Dopiero napotkany rowerzysta wyprowadza nas szutrówkami na właściwy kierunek. Po znalezieniu właściwej drogi 30 km jedziemy absolutnie płasko po trenach zalewowych Guadalkiwiru., potem znów wjeżdżamy w góry, aby dojechać do jednego z 'Pueblos Blancos' ? Arcos de la Frontera. Według policji camping jest 3 km za miastem, ale odlegość podawał chyba jednak w milach morskich, ponieważ przejeżadżamy niemal drugie tyle. Na szczęście camping jest w miarę przyjazny i spokojny.