Rano już tradycyjnie udaje nam się zaspać. Pierwsze kilometry płaskie, a potem hiszpańska specjalność ? czyli podjazdy wzdłuż wybrzeża klifowego. Wybrzeże jest bardzo urokliwe, więc racząc się widokami dojeżdżamy do jednego z kurortów ? Salobreny, gdzie raczymy się hizpańskim specjałem ? zmrożonym napojem Granizado, i wędrujemy do wody. Morze jest wreszcie czyste i z małymi falami. Teraz odbijamy na północ w kierunku Granady. Wjeżdżamy w wielokrotnie wyśnione góry Sierra Nevada. Po 16 km jest duży podjazd, a po jeszcze pięciu..... zakaz jazdy rowerem ? początek drogi ekspresowej. Ale że innej drogi brak, więc ignorujemy znak i poboczem jedziemy dalej. Okazuje się to dobra decyzją, bo przejeżdżająca policja tez nas ignoruje. Przełęcz ma mieć 850 m n.p.m., i zanim na nią wjeżdżamy, to osiagamy 850 m tak z trzy razy, a ostatnie metry są zupełnie płaskie (na mapie zaznaczony ostry podjazd ? pozdrawiamy kartografów z....) Z przełęczy Suspiro del Moro piękne widoki na miasto... Zjeżdżamy i uciekając przed burzą szukamy campingu. Camping 'Sierra Nevada' jest niemal w centrum, jest czysty i w sumie niedrogi... Czego chcieć więcej? BILETÓW DO ALHAMBRY!!!