Wstajemy o 6.30 licząc na cud nad Alhambrą. Po przyjeździe spotykamy jakieś 334 567 344 osób czekających w kolejce. Uznajemy, że jedynym sposobem dostania się do środka jest mało chlubne, staropolskie wepchanie się do kolejki. Stając w kolejsce nagle słyszę głos: 'Jola, ten facet za nami chyba chce się tutaj wepchnąć' Ucieszony przedstawiłem się, i w ten sposób całkiem legalnie stalismy się posiadaczami najbardziej pożądanego kawałka papieru w promieniu kilku kilometrów. Z racji, że bilety sprzedano nam na jednym blankiecie, to w polskim towarzystwie spędzamy pół dnia w Alhambrze. Wrażeń z misternych arabskich pałaców i ogrodów nie sposób opisać... to trzeba zobaczyć... Po powrocie ulubiona nasza czynność ? byczenie się :-)