Najkrótszy dzień. Rano znajdujemy kościół, Jakaś Hiszpanka wita nas po polsku, oczywiście miła pogawędka. Z Calasparry wyjeżdzamy drogą nie stromą lecz w sam raz i jedziemy aż do Yecli. Po drodze zagłębie owocowe ? brzoskwienie, winogrona, gruszki, śliwki, zatem kończy się to szukaniem toalety. W Yecli dzwonimy do znajomego z Hospitality Club ? Marciala, ale każe nam czekać jeszcze godzinę gdyż nie ma go w mieście. Przyjeżdża po nas na skuterze. W domu wrzuca do pralki nasze ciuchy, pokazuje pokoje i zaprasza na kolację z pyszną sałatką z owoców morza. Potem jeszce tylko sprawdzenie poczty, i seeen.