Geoblog.pl    velozone    Podróże    Rowerem przez Alpy...    Propast Macocha
Zwiń mapę
2004
30
lip

Propast Macocha

 
Czechy
Czechy, Velká Bíteš
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 250 km
 
Od rana świeci słońce. Od początku mamy ciąg dalszy wczorajszego podjazdu, ale po pierwszym kilometrze przy drodze rosną tak smaczne czereśnie, że wynagradzają nam wszelkie trudy. Aż dziwne że oni nic z nimi nie robią... Po kilku kilometrach okazuje się, że zaplanowana trasa jest nieprzejezdna - z opisu mieszkańców wsi dowiadujemy się - a może raczej domyślamy - że w lesie jest poligon wojskowy, normalne, że nie ma go na naszej mapie. Zbija nas to trochę z tropu, ponieważ objazd ma jakieś kilkanaście kilometrów, no ale skoro nie ma wyjścia... Pierwsze kilometry są spokojne, ale potem zaczyna się podjazd - z początku 12 %. Myśląc, że skończy się za najbliższym zakrętem, przejeżdżamy prawie 7 km. Wreszcie wyjeżdżamy z lasu i zostajemy nagrodzeni solidnym, kilkukilometrowym zjazdem. Pojawiają się pierwsze ostańce wapienne - znak, że wjeżdżamy do Morawskiego Krasu. Po podjeździe z kilkoma serpentynami podjeżdżamy do "propasti" Macocha (taka malutka przepaść o głębokości 138 m), ale okazuje się, że bilety do jaskini dostępne są dopiero na 16.30 (jest 13.00). Troszkę zdenerwowani robimy kilka fotek i jedziemy dalej. Początkowo jedziemy fantastyczną wąską dolinką krasową, potem od Blanska wyjeżdżamy na główną trasę, ale cały czas jedziemy w przyjemnym cieniu. Zaczyna się dłuższy podjazd, ale umilamy go sobie zjadając niewiarygodnie tanie lody w jednej wsi - jakieś 600 ml "na łebka". Tak pokrzepieni ruszamy dalej - jak się okazuje droga robi się coraz bardziej uciążliwa - ciągłe podjazdy i zjazdy - nawet do 14%. W pewnym momencie kończy nam się picie, a na złość przez 7 km ostrego podjazdu nie ma gdzie napełnić bidonów. Dopiero po dłuższym czasie znajdujemy wieś i sklep. Po odpoczynku jest już łatwiej, droga staje się bardziej płaska jedziemy wierzchowiną, i dopiero pod koniec dnia czeka nas mały zjazd do Velkiej Bites. Mamy małe problemy z wyjechaniem z miasta (wcale niedużego), i już jedziemy w kierunku noclegu. W Novych Sadach pierwszy napotkany człowiek kręci nosem na pytanie o możliwość rozbicia namiotu u niego, ale za to wysyła nas nad rybnik.... jak się okazuje staw :-) Miejsce na nocleg nad stawem jest ładne, gdyby nie to że staw jest jakieś 300 metrów od autostrady Praga - Brno. Ukołysani szumem silników ciężarówek zasypiamy....
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
velozone
velozone
Łukasz Tomczyk oraz Tomasz Kawczyk
zwiedzili 6% świata (12 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 4 komentarze4 266 zdjęć266 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
28.07.2004 - 02.09.2004
 
 
01.07.2006 - 19.08.2006